• Klasy 4-8 21/22

          • VII edycja Spotkań z Szeleszczącymi Kartami „Jak piękne są wspomnienia…”

          • Spotkania z Szeleszczącymi Kartami, pierwotnie  w Publicznym Gimnazjum, a później  w Szkole Podstawowej  w Nowej Wsi, to tradycja przedstawień kulturalnych, obrazujących twórczość wybranych polskich poetów, motywów  oraz epok literackich, trwająca od 2015 roku.   W projekt zakładający popularyzację poezji wśród dzieci i młodzieży zaangażowani byli najpierw uczniowie, następnie  także absolwenci szkoły,  a jego pomysł zrodził się  w ramach działalności Małego Muzeum Książki  w naszej placówce.   

                  Tegoroczne obchody 60 - lecia Szkoły  Podstawowej w Nowej Wsi, trwające od październikowego XVIII Rajdu Pęcickiego, uświetniła i zakończyła  grudniowa edycja Spotkań  z Szeleszczącymi Kartami. Występ młodzieży,  jak zawsze  utrzymany  w tradycji spotkań kawiarnianych, tym razem miał miejsce  w kawiarni Nostalgia.

                  W piątek  21 grudnia 2022 r. w przedświątecznym klimacie, po rocznej przerwie spowodowanej pandemią, w murach naszej szkoły kolejny raz pojawili się znakomici goście. Byli to m.in.: kpt. Wojciech Cygański ps. Cygan II - powstaniec warszawski  z żoną panią Anną Cygańską, pani Małgorzata Pachecka - wójt gminy Michałowice, pani Ewa Wierzgała - dyrektor Centrum Usług Wspólnych gminy Michałowice, pani Beata Rycerska - przewodnicząca Rady Gminy, pani Elżbieta Biczyk - sołtys Nowej Wsi, pani Paulina Nowicka - przewodnicząca Rady Rodziców, dyrektorzy szkół w Komorowie i Michałowicach, nauczyciele dawniej uczący  w naszej szkole. Przybyłych gości, rodziców, przyjaciół szkoły, nauczycieli, absolwentów i uczniów powitała pani dyrektor Jadwiga Jodłowska.

                   Tradycyjnie tegoroczne spotkanie miało charakter montażu słowno – muzycznego, choć ze względu na szczególny dla naszej szkoły rok, tematycznie odbiegało od dotychczasowego schematu. Nie było jak zwykle związane  z konkretnym poetą czy epoką, ale łączyło wszystkie dotychczasowe edycje. Przez lata Spotkania  z Szeleszczącymi Kartami stały się częścią historii  nowowiejskiej szkoły, stąd  w roku jej Jubileuszu zrodził się pomysł na przypomnienie dawniej prezentowanych wierszy czy piosenek, okraszonych jednakże nowościami. Stąd nazwa kawiarni „Nostalgia”, kojarząca się właśnie ze wspomnieniami.

                   Każde Spotkanie z Szeleszczącymi Kartami to wydarzenie nawiązujące do twórczości  poetyckiej ważnej dla historii polskiej literatury. Co roku jest to niewątpliwie niezapomniane przeżycie, zarówno dla występujących, jak i dla widzów. W tym roku mogliśmy doświadczyć kolejnych wspaniałych  wrażeń dzięki chęci i pracy naszych absolwentów – studentów, maturzystów i uczniów młodszych klas szkół ponadpodstawowych, którzy Spotkania  z Szeleszczącymi Kartami  szczególnie polubili. Aby pokazać ciągłość szkolnej społeczności i tradycji, do projektu zostali zaproszeni także przedstawiciele obecnych klas VII i VIII. 

                 Ci wspaniali młodzi ludzie, jak zwykle z wielkim zaangażowaniem i radością, zaprezentowali poezję m.in. Adama Mickiewicza, Edwarda Stachury, Juliana Tuwima, Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej, Bronisławy Ostrowskiej, Kazimierza Wierzyńskiego, Mariana Hemara, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Adama Asnyka, Brunona Jasieńskiego.  Emocje wśród publiczności wzbudziły piękne wykonania piosenek  z tekstami m.in.:   Wojciecha Młynarskiego, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego,  Mariana Hemara,  Ludwika Starskiego, Ludwika Jerzego Kerna, Marka Grechuty. 

                 Jak zawsze, wzruszającym momentem był aplauz publiczności, gratulacje, ciepłe słowa i …prośby o bis. Tym, co z pewnością szczególnie zapadło w pamięć, było bisowanie „Dywizjonu 303” dla gościa honorowego – Cygana II, Powstańca Warszawskiego, którego obecność na wszystkich występach ma dla nas wyjątkowy wymiar.

                  Znów zrobiliśmy coś, co momentami wydawało się niemożliwe. Gratuluję  wszystkim wykonawcom  i serdecznie dziękuję za zaangażowanie.

                 

            Beata Wiszniewska – nauczycielka języka polskiego

            koordynator projektu

             

            Świece i obrusy

            Z Baczyńskiego 2015 pamiętam przede wszystkim świece – tuziny świec, na każdym stole po kilka, wciśnięte w srebrne kandelabry i małe szklane podstawki. Stoły były ubrane w czerwone obrusy i białą koronkę. Trzeba było więc uważać, by tej koronki nie zaplamić woskiem, i trzęsącymi rękami zapalało się te świece, podczas gdy sala powoli tonęła już w szarości. W gruncie rzeczy scenografia była dość uboga; na ekranie portret poety wyświetlany z rzutnika, mozolnie kaligrafowany szyld Kawiarni Kameralnej nad stołami, a kwiaty z wazonu na podłodze dziewczyny uzbierały wcześniej na łące za szkołą. Ale gdy wchodziliśmy na salę—widzę to w odbłyskach, niczym sen—pamiętam, że wszystko było pomarańczowe i drżące, każda twarz półoświetlona i odwrócona w moją stronę pośród ryczącej wokół muzyki. I nagle tonące w ciemności pomieszczenie wydawało się znacznie większe i mniejsze zarazem, i byłam już gdzieś poza sobą – w ciepłym, pachnącym woskiem bezczasie.

            Kiedyś zastanawiało mnie, jak rodzą się tradycje. Kto podejmuje tę decyzję o cykliczności niektórych zjawisk, czemu co roku topi się marzannę i szuka kwiatu paproci, i idzie na Rajd Pęcicki, żeby kolejny raz zjeść na zalewem te kanapki z serem. I nawet jeśli pada – i człowiek siedzi potem chory przez tydzień, i zaklina się na wszystkie świętości, że za rok nie ma opcji, nie pójdzie – to i tak potem znów są kanapki z serem, i zalew, i grochówka, i nadpalone grzanki przy ognisku. Czemu akurat ta grochówka? Czemu niektóre rzeczy rodzą się – i trwają, zamiast zamigotać tylko i zgasnąć niczym skra wyskakująca z kominka?

            Może czasem to po prostu są dobre pomysły. Pamiętam, że Mickiewicz 2016 to były suknie i jaśmin, to był przepych i srebrne naczynia na stołach, i Męski Kwintet Romantyczno-Egzotyczny zbierający więcej owacji niż cała nas reszta razem wzięta. I stąd potoczyła się dalej ta kula śniegowa, i już nie było opcji, żeby się z tego przedsięwzięcia wycofać. Jak słońce na niebie i grochówka na Rajdzie, Szeleszczące Karty muszą być. Może to dlatego, że ta formuła – wieczorek poetycki przy świecach, coś eleganckiego i wzniosłego, odmiennego najbardziej jak tylko się da od szkolnej zwykłości – uderza w jakiś sposób w struny ludzkiej duszy, odpowiada na ową tęsknotę za pięknem, która nie ma czasem szansy zostać usłyszaną w przyziemnej, krzyczącej codzienności.

            Ale myślę, że jest tu także coś jeszcze; coś, co pęcznieje w człowieku, gdy stoi na scenie i kłania się wśród oklasków, co ciśnie się do oczu i więźnie w gardle, gdy rozgląda się po tej rozświetlonej świecami kawiarni, która choć raz ani trochę nie przypomina szkolnej sali. Świadomość, że to nie powstało samo – że to transcendentne piękno stworzyły moje wskroś zwyczajne ręce, że wzięliśmy kawałki codzienności, obróciliśmy je w dłoniach i zbudowaliśmy coś wzniosłego. Przecież poezja to tylko słowa ułożone w odpowiedniej kolejności. Przecież ten wieczór – to tylko trochę świec i obrusów na sali gimnastycznej, trochę śpiewu i wierszy i kwiatów… A jednak uderza w ludzką duszę. A jednak.

            Nie wiem, może jest coś takiego w poezji. A może jest coś takiego w uczestniczeniu w tym akcie twórczym, w zrobieniu czegoś więcej niż tylko przesuwaniu wzrokiem po literach i zasypianiu nad książką; we wzięciu tej poezji jak oddech i pozwoleniu, by krążyła mi w żyłach, zanim wypuszczę ją razem z powietrzem. W spojrzeniu na coś starego i rymowanego, i zorientowaniu się ze zdumieniem, że wciąż jest żywe.

            A może to tylko te świece…

            Joanna Talarczyk - absolwentka Publicznego Gimnazjum w Nowej Wsi, rocznik 2016,

            studentka Wydziału Dziennikarstwa  UW